poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Prolog " Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać "


Stąpałam na każdą kałużę mocząc przy tym moje białe trampki. Z nieba leciał drobny deszczyk, który odstraszał ludzi biegnących pod parasolami. Gdzie oni się tak spieszyli? Co taki deszczyk mógł im zrobić? Patrzałam z pogardą na ponure ulice Londynu i przypomniało mi się moje dotychczasowe życie bez określonego celu i jakichkolwiek planów.
 Usiadłam na brązowej ławeczce pod starym dębem. Moje ognistoczerwone włosy, które wyrastały się spod zielonej czapki, były całe przemoczone. Bluza i spodnie dresowe przypominały raczej mokre wdzianko dopiero wyciągnięte z pralki. Potrzebowałam w tej chwili czegoś, a raczej kogoś, kto wysłuchałby mnie. Nie posiadałam już takowej osoby. Teraz nie miałam nikogo, ale mimo to chciałam w końcu wyrzucić to z siebie. Wyciągnęłam z mojego plecaka notesik. Znajdowały się w nim moje małe bzdury. Zapisywałam tam fragmenty moich ulubionych piosenek oraz rysowałam jakieś grafitti czy coś w podobie. Zastanawiałam się przez chwilę i wzięłam do ręki długopis. Poprawiłam pozycję siedzącą i wzięłam się do pisania.
Kochany pamiętniku!
Postanowiłam przelać moje myśli na papier. Oczywiście prostszym rozwiązaniem byłoby wygadać się przyjacielowi, ale nie dla mnie. Po pierwsze nienawidzę ludzi, co wiąże się z tym, że nie mam ani jednego przyjaciela. Po drugie to nie w moim stylu zwierzanie się innej istocie. W każdym bądź razie jeżeli chce ci się wyżalić muszę opowiedzieć ci całe moje życie od samego początku. Moja matka jest Angielką, a ojciec Polakiem. Byłam owocem wpadło dwóch ledwo znających się osób. Po 9 miesiącach siedzenia w brzuchu, przyszłam na świat nie chciana przez rodzicielkę. Zostawiła mnie szesnastoletniemu tatusiowi, który poprawnie spełniał swoją rolę. Pomagają mu przy tym jego mama, moja babcia. Był jedyną osobą, której ufałam do granic możliwości.
Sprawiałam wrażenie zwykłej dziewczyny. Chociaż nie. Byłam inna niż wszyscy. W moim otoczeniu bywały wytapetowane lalki barbie. Ja odróżniałam się od nich przez co mi byłam lubiana. Jeździłam na deskorolce i słuchałam rapu, mimo to uczyłam się dobrze. Spędzałam dużo czasu w towarzystwie moich kumpli, a szczególnie Radka. Odnalazłam w nim przyjaciela, a także i pierwszą miłość. Dogadywaliśmy się nawet bez słów. Czułam, że jestem szczęśliwa, ale nie na długo. Po dwóch miesiącach zostawił mnie dla jakiegoś pustaka z toną pudru na twarzy. Od tamtej pory czułam się samotna, byłam samotna. Unikałam ludzi a szczególnie facetów. W tym czasie mój kochany tatuś zaczął chorować. Rak powoli niszczył go od środka. Niestety nic już się nie dało zrobić. Zmarł miesiąc później." Zakończenie pewnych rozdziałów w życiu bywa dla nas bolesne"-Słowa babci, które tak bardzo utkwiły w mojej pamięci. Mówiła to kiedy matka zabrała mnie do siebie, do Anglii. Nie chciałam tego. Jedynie chciałam zostać z babcią i codziennie odwiedzać grób taty, ale nie byłam jeszcze pełnoletnia. Nie miałam dobrych stosunków z kobietą, która mnie urodziła. Stwierdziła, że najlepiej będzie kiedy umieści mnie w zakładzie poprawczym dla trudnej młodzieży, gdzie pozostałam do osiągnięcia pełnoletności. Ośrodek, który miał poprawić moje zachowanie w rzeczywistości je pogorszył, ale to nie było złe pogorszenie. Oczywiście dla mnie. Zahartowałam się. Znienawidziłam ludzi, nie ufałam nikomu i zapomniałam co to przyjaźń jeśli kiedykolwiek ją odczuwałam. Rówieśnicy z którymi mieszkałam mieli różne problemy. Nie obchodziło mnie to, więc śmiało można nazywać mnie egoistką. Wszyscy dookoła próbowali nawiązać ze mną bliższy kontakt. Jednak bez skutku. W moim sercu pozostało to zło wyrządzone przez moich 'bliskich'. Najpierw matka, która zostawiła mnie kiedy się urodziłam, za co ją naprawdę znienawidziłam. Teraz doszło jeszcze umieszczenie mnie w tym żałosnym ośrodku. Radek. O tak, zdecydowanie przez niego stałam się taka nieczuła. Jak już mówiłam był moim przyjacielem i pierwszą miłością. Skrzywdził mnie. Przez niego straciłam wiarę w ludzi i definicja przyjaźni powoli usuwała się z mojego umysłu. Czy na dobre mi to wyszło? Podpowiedzcie mi, bo się pogubiłam. Nie zaufałam nikomu i zaoszczędziłam sobie niepotrzebnego cierpienia. A samotność? Jest spoko tylko w sercu czasem coś kuje. W sumie moją przyjaciółką jest muzyka, a miłością marchewki. O tak! Dziękuję tacie, że dał mi spróbować tych pomarańczowych cudeniek już jako małe dziecko. Tak, to nasze ulubione warzywo. Mieliśmy nawet ogródek z samymi marchewkami, który uprawialiśmy wspólnie. To były czasy...
W mojej pamięci pozostała pewna krótka rozmowa
"-Tato?
-hmm.?
- Żałujesz, że wpadliście?
- Nie, a wiesz dlaczego? Bo mam najcudowniejszą córkę na świecie!"
Teraz go nie ma. Umarł tak młodo. Ale człowiek nie po to odchodzi abyśmy za nim szli, prawda? Musimy po prostu zaakceptować to, że ludzie zostaną w naszych sercach nawet jeśli nie będzie ich w naszym życiu. Mimo to cholernie za nim tęsknię. Czasem jestem zła na Boga, że tak po prostu odebrał mi tatę, ale zrozumiałam, że tak musiało być. Nie żyjemy wiecznie na tym świecie, a śmierć nie patrzy na wiek. Szkoda tylko, że zostałam tu sama. Jedyna osoba, która tak naprawdę mnie kochała odeszła.
Od roku mieszkam z matką i to wcale nie jest nic pocieszającego. Śmiało okazuję co do niej czuję i nie kryję się z tym, że te uczucia do miłych nie należą. Często się kłócimy. Ba, każda rozmowa kończy się kłótnią. Czego można się spodziewać? Że będę ją kochać tak jak tatę? Że po tych 18 latach cierpień z jej strony tak po prostu jej wybaczę? Marzenie.

Spojrzałam na zegarek. Czas się zbierać. Zamknęłam notesik i włożyłam z powrotem to plecaka. Powoli wstałam poprawiając przy tym moją czapeczkę. Rozejrzałam się wokół. Nic się nie zmieniło. Wciąż padał deszcz, a po ulicach gdzie nie gdzie kroczyli przechodnie. Westchnęłam cicho i ruszyłam w stronę domu. Szłam tępo wpatrując się w moje przemoczone buty. Gorycz, żal i smutek. Te uczucia towarzyszyły mi przez całą drogę. Z dnia na dzień robię się starsza. Nienawiść do świata wzrasta, a serce zarasta kolczastym cierniem co sprawia, że chyba już nie pokocham nikogo. Czemu tak jest, że zawsze nie ma się wszystkiego? Gdy byłam mała potrzebowałam mamy, w wielu dorastania miłości, a teraz? Teraz wystarczy muzyka, ale czy na pewno? Nie. Chcę znów być małą dziewczynką, która zupełnie nic nie wie o życiu, miłości i tych wszystkich duperelach. Chcę znów mieć tatusia, który przeczyta bajkę na dobranoc, powie, że jest ze mnie dumny i obdarzy ciepłym spojrzeniem pełnym miłości i zrozumienia. Tak, chcę cofnąć się kilka lat wstecz. Doznać czułości i czuć się kochaną. Ale nie ma takiej siły, która mogła spełnić to marzenie. Bo chyba mogę tak to nazwać?
Jedynym autorytetem był, a raczej wciąż jest mój tato. Uśmiech, radość w oczach i silna wola. Jako dziecko, no nastolatek, musiał zająć się małym bobasem. Z kąt on czerpał tyle siły? Mógł po prostu zostawić mnie w domu dziecka czy gdzieś tam. Nie poddawał się gdy przyszła choroba. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, ale był widoczny smutek w jego morskich oczach. Lekki niepokój pływał w nich niczym łódka na oceanie. Wiele razy przepraszał mnie za to, że mnie zostawia, że nie będzie go przy moim ślubie czy narodzinach dziecka. Gdybym mogła zostałabym Jego żoną. Był dla mnie idealny. Chciałam żeby został ze mną na zawsze, na wieczność i tak jest. Towarzyszy mi wciąż w moich myślach i jestem pewna, że teraz idzie tu obok mnie i czuwa nade mną. Ale czy jest ze mnie dumny? Nie mogę tego ustalić.
Doszłam do domu i przekręciłam klucz. W środku było cicho i spokojnie. Skierowałam się do lodówki po świeżą marchewkę do schrupania po czym ruszyłam w stronę mojego pokoju. Panował tam wieczny bałagan. Porozrzucane w różnych miejscach ubrania i porozwalane płyty moich ulubionych wykonawców. Matka tyle razy powtarzała żebym posprzątała, bo dziewczynie nie wypada tak bałaganić, ale co mnie obchodzi jej zdanie? Niech martwi się sobą.
Pokój był dość obszerny. Ściany w kolorze ciemnego fioletu były wypełnione różnymi zapiskami i rysunkami. Może to dziwne, ale zapisywałam na nich towarzyszące mi uczucia oraz wybrane wersy piosenek. Na bukowych panelach, na samym środku leżał zielony dywanik. W prawym kącie mieściło się łóżko na którym grzał miejsce Mr. Frog. To maskotka, którą dostałam od taty na 7 urodziny, ale Mr. Frog wydawało mi się strasznie oficjalnie, więc nazywam go po prostu Froguś. Nad łóżkiem wisi długi regał z półkami, na których mieści się 16 ramek ze zdjęciami. Dlaczego 16? W każde urodziny robiłam zdjęcie z tatusiem po czym wspólnie kupowaliśmy ramkę i wkładaliśmy fotografie. Ostatnie było zrobione w szpitalnej sali. Ten dzień był okropny. Zdjęcie zrobione rano już po kilkunastu godzinach stało się pamiątką. Zmarł mając 32 lata, w moje urodziny.
Po lewej stronie stało biurko, a koło niego drzwi prowadzące do mojej 'garderoby'. 1/3 stanowiły moje ubrania, 1/3 czapki, a pozostałe miejsce zajmowały deskorolki.
Okno mieściło się na przeciw drzwi do pokoju. Było z niego widać centrum Londynu. Zasłonki były w kolorze trawiastej zieleni.
Podeszłam do biurka i wyciągnęłam z niego czarny marker. Wzrokiem wyłapałam wolne miejsce i zapisałam cicho pomrukując wers z jednej z piosenek " Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać". Następnie odłożyłam pisak na miejsce i weszłam do miejsca zwanego garderobą. Wyciągnęłam jakieś suche spodnie dresowe i szeroką koszulkę na krótki rękaw. Przebrałam się w to i spięłam włosy w koczka. Włączyłam płytę GrubSona i rzuciłam się na łóżko. Leciała właśnie piosenka " Na szczycie " i to się nazwa relaks...

 _____________________________________________________________

Witajcie! Tu Majka ;) być może znacie mnie z mojego starszego bloga ;) 
W związku, że tamten już kończę założyłam nowy. mam nadzieję, że się Wam spodoba ;) 
Wybaczcie, że w prologu nie wspomniałam o Imieniu bohaterki, ale dowiecie się dopiero po 1 rozdziale i oczywiście jest to blog o ONE DIRECTION. Może nie wszyscy będę tu jako bohaterowie główni, ale grunt, że będą. 
Wyrażajcie swoje opinie i piszcie czy warto wgl zaczynać 

Pozdrawiam 
Majka <3

24 komentarze:

  1. Już mi się podoba. Świetnie wszystko opisałaś. Nie lubię czytać takich "opisówek", ale tu Twoją przeczytałam jednym tchem i strasznie mi się spodobała. Jestem bardzo ciekawa jakie losy będzie miała nasza bohaterka.
    Pozdrawiam Angelika xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde... Chciałam się dodać do obserwatorów, ale nie masz ustawionej takiej opcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się bardzo fajnie :) na pewno będę twoja stałą czytelniczką ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się naprawdę, naprawdę świetnie. Zauważyłam, że poprawił Ci się warsztat pisarski. Bardzo dobrze piszesz i zawsze z przyjemnością czytałam rozdziały na poprzednim blogu. Tutaj prolog również niesamowicie mnie zaciekawił. Nie wiem, dlaczego, ale dziewczyny, które są nieczułe, dotknięte przez los, ale niezmiernie silne od razu zyskują moją sympatię. Cieszę się, że wykreowałaś taką bohaterkę. Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału! :) xxx

    [reasons-to-be.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się. Piszesz świetnie. Czekam na 1 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za GrubSona i piosenkę 'Na szczycie' to jest jedną z moich ulubionych piosenek tego wykonawcy. A 'Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać' to fragment jego piosenki :)

    Jak widać nie zapomniałam dodać komentarza :p

    A mimo że już to czytałam wcześniej chciałam to przeczytać jeszcze raz ^^

    Chyba nie muszę ci wyrażać swojej opinii na temat twojego bloga bo wiesz już co o tym myślę ;**

    P.S
    Zmieniam tatusia :D Szczegóły jutro <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No świetnie się zapowiada. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto, warto już mi się podoba. Kto będzie głównym bohaterem z 1D?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się ciekawie . Świetnie opisałaś całą sytuację :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Majuśka to jest cudne i warto zaczynać bo będzie tak wspaniały jak tamten do roboty!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku.
    To się miłość od pierwszego wejrzenia. ♥
    Smutny, ale trafnie opisany prolog.
    PODOBA MI SIĘ.
    Będę stałym gościem, czekam niecierpliwie na pierwszy rozdział. Liczę, że Lou będzie odgrywał główną rolę ♥
    Całuski, Angie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie ! Mi się podoba dlatego czekam na pierwszy rozdział ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak mi się smutno zrobiło jak czytałam ten proglog wczoraj przed spaniem )); Cudownie opisujesz ! Ja kocham czytać opisówki, wszystko sobie wyobrażać. I ty właśnie uszczęśliwiłaś mnie swoim opisem ! Strasznie współczuję takiego życia głównej bohaterce i jestem pod wielkim wrażeniem tak dobrych relacji z ojcem ! Ten pomysł z tymi 16 ramkami = cudowny ! Czekam na pierwszy rozdział ;**

    http://www.nowamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak szczerze, czytając to, wzruszyłam się. Bardzo ciekawie wszystko opisujesz, bardzo mi się podoba, po prostu świetne :) Już nie mogę się doczekać kiedy wystąpią w tym opowiadaniu One Direction :D Mogłabyś podać link do poprzedniego bloga? Chętnie poczytam. Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde prolog świetny . Bardzo mnie zaintrygowało to opowiadanie . Gdy czytałam jak bardzo kocha swojego ojca i że go już nie ma , popłakałam się bo też miałam taką sytuację ale to nie chodzi teraz tu o mnie . Napewno będe czytała to opowiadanie . Już po prologu można skojarzyć , że opowiadanie będzie świetne :)
    Pozdrawiam + wbijaj czasami do mnie ! xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście że warto.! :) Czytałam twoje poprzednie opowiadanie, było poprostu świetne! Troche szkoda ze juz skończyłaś je pisać ale to zapowiada sie wspaniale ;) Z niecierpliwością czekam na 1 rozdział :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie piszesz ! ;) <3
    Myślę nawet że ten blog będzie lepszy od poprzedniego ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. ja czytam od nowa :) cudowne, nie da się zapomnieć Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  19. boze dopiero zaczynam czytac a juz sie zakochałam zapraszam do siebie :* http://love-is-hard-to-understandxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń