czwartek, 10 maja 2012

#4- "Taka ja, to tylko wersja limitowana."

Obudziło mnie czyjeś szturchnięcie. Zdezorientowana skierowałam wzrok ku górze. Moim oczom ukazała się pomarszczona twarz z ciepłym uśmiechem i bladoniebieskimi oczami, które błyszczały radością i wiecznym optymizmem. Podniosłam się lekko i oparłam na łokciach. Pani Stephanie ruchem ręki zachęciła mnie abym wstała. Nie czekając na mnie wyszła z pomieszczenia. Przetarłam oczy piąstkami i spojrzałam na małego brzdąca smacznie śpiącego na boczku. Wysunęłam się spod kołdry i przeciągnęłam się jednocześnie ziewając. Przeczesałam włosy palcami i wyszłam z ciemnego pokoju. Skierowałam się do kuchni, gdzie pani Babcia czekała na mnie z moją ulubioną herbatą. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i pocałowałam jej pomarszczony policzek.
No co? Nie jestem aż tak nieczułym potworem za jakiego mnie uważacie.
Pani Stephanie to bardzo miła staruszka i całkiem wyróżniająca się z tłumu zrzędliwych babć. Zachowywała się tak jakby całe moje zachowanie było oczywiste. Stosunek do matki, wrogość do świata, miłość do muzyki i marchewek. Jednym słowem rozumiała mnie. Dziwne, prawda?
- Dobry wieczór pani Babciu!
- Witaj promyczku! Herbata dla ciebie- podsunęła mi biały kubek z pomarańczową marchewką. Wydałam z siebie okrzyk zadowolenia i wdzięczne "dziękuję" po czym przyłożyłam usta do kubka popijając powoli gorący płyn. Spojrzałam na wielki zegar z kukułką. Wskazywał godzinę 20:20
- Wróciłam tak późno, bo poszłam na gorące ploteczki do Elizabeth
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i upiłam kolejny łyk herbaty. Staruszka przyjrzała mi się uważnie mrużąc delikatnie oczy. Znałam to spojrzenie. Wiedziała, że coś się stało.
- Więc? - spytała
- O co chodzi Babciu?
- To ty mi powiedz
- Co? Aaaa... no bo ten babsztyl nie umiał ugotować obiadu. Chyba nie jesteś zła, że zamówiłam pizzę?
- Nie o to chodzi- machnęłam ręką - Ale to też później obgadamy
- No to o co?
- Pokłóciłaś się z mamą- to było raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Nie nazywaj tej kobiety moją mamą
- Dobrze. Spróbujmy jeszcze raz. Pokłóciłaś się z Caroline?
Kiwnęłam głową i przyssałam się do kubka.
- O co tym razem?-spytała z dziwnym spokojem
- Nie uwierzysz jak ci powiem, że zabrała mnie dziś do psychiatryka i dlatego mniej więcej się spóźniłam.
Pani Anderson zakrztusiła się herbatą i spojrzała na mnie z niedowierzaniem
- To swoją drogą, ale do psychiatryka?
- Właśnie i do tego mnie okłamała! -nabrałam powietrza po czym wypuściłam je powoli z płuc- Chciała mnie zabrać na zakupy żebym kupiła sobie trampki i nową czapkę, a że centrum jest dość blisko spokojnie zdążyłabym do Thomasa na czas. Kłopot w tym, że to był tylko bajer. Wywiozła mnie gdzieś na obrzeża miasta 50 minut drogi samochodem od domu. Kiedy zorientowałam się, że to jest psychiatryk poszłam z buta do domu, znaczy się do Thomasa, gdzie zastałam to obleśne babsko...
Pani Stephanie ruchem ręki poprosiła mnie abym skończyła
- No to taka skrócona wersja- dodałam
Staruszka pokręciła głową.
- Odpowiedz mi jeszcze czemu wygoniłaś panią Leocadię
- To babsko...
- Odrobinę łagodniej- poprosiła mnie na co odpowiedziałam jej jęknięciem
- Stephanie, wiesz, że tak wyrażam swoje emocje...
Kobieta się zaśmiała
- Alex masz tendencje do nieświadomego zmieniania tematu
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Więc, Thomas nie zjadł obiadu, bo był niesmaczny. Ta baba nie umie gotować, z resztą sam jej widok przyprawia mnie o mdłości. Z resztą nie była nam przecież potrzebna.
- No dobrze, a...
- Zapłaciłam jej dziesięć funtów-urwałam, wiedząc o co chce zapytać - nie martw się tym. Pieniędzy mi nie oddawaj, przecież wiesz, że matce kipi z portfela
- W porządku, ale rozchmurz się. Ona jest dziwna i ją powinni zamknąć w psychiatryku- pogłaskała moją dłoń
- Dziękuję
- Ależ nic wielkiego! A co ze szkołą?
- Już jutro idę do jakiejś nowej i bardzo dobrze. W tamtej dla ważniaków czułam, że się duszę. I tak dziwię się, że tak długo mnie w niej utrzymali. Caroline musiała dać porządną łapówkę, ale jak widać przesadziłam
- Wiesz, że nie pochwalam twojego zachowania w stosunku do nauczycieli
- Oj tam. Też byś podłożyła nogę, temu przemądrzałemu historykowi, a raczej powinnam powiedzieć histerykowi.
Babcia zgromiła mnie wzrokiem, ale zaraz śmiała się wraz ze mną
- Mam prośbę...pójdziesz ze mną do fryzjera. Hmmm... jutro?
- Planuje się jakaś zmiana- uniosłam jedną brew
- Kolorek. Zastanawiałam się czy farbnąć się na zielono, niebiesko, różowo czy czerwo tak jak ty. Co o tym sądzisz?
Zaśmiałam się głośno i Spojrzałam na jej niepewne oblicze
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej
- Pani Stephanie Anderson, proszę sobie ze mnie nie żartować- odparłam udając powagę, ale widząc jej niewzruszone spojrzenie, otworzyłam szeroko oczy
- A może fiolet?- zastanawiała się
- A może fiolet z kolorowymi pasemkami- zaproponowałam żartobliwie
- Tak! Wspaniały pomysł! -pogłaskała mnie po głowie
- Babciu! Ja żartowałam!
- A ja nie i sądzę, że dobrze myślisz z tymi pasemkami
Uderzyłam się otwartą ręką w czoło
- No co?
- Jesteś najbardziej pokręconą staruszką jaką godne było mi poznać!
Pokręciła głową z aprobatą i posłała czarujący uśmiech
- Ciesz się. Taka ja, to tylko wersja limitowana. A tak w ogóle to o której?
- Myślę, że o dziesiątej będzie spoko
- Hola, hola panno...
- Luzik babcia. Trza zacząć od wagarów
- Za moich czasów...
- Daruj sobie- przerwałam jej
- Masz rację to jest żałosne. Nie pochwalam tego co chcesz zrobić, ale...
- Ale...?
- Chrzanić to!
Zaśmiałam się i przybiłam jej żółwika
- Będę musiala pokręcić się trochę po mieście. Chociaż nie. Caroline idzie do pracy. Po prostu przyjdę do ciebie kiedy wstanę i się ogarnę. Pasuje?
- Spoko
Dopiłam resztę herbaty i wstałam z miejsca.
- Dzięki za herbatę i rozmowę
- To ja dziękuje, że nas odwiedziłaś
- Przecież wiesz, że czuje się tu Jak w domu
- No niezupełnie
- Miałam na myśli ten w Polsce, Ten w którym mieszkam obecnie to nie jest prawdziwy dom. Rozumiesz mię?
Kiwnęła głową.
- To będę się zbierać. Do jutra!
- Narka
- Babciu...
- No co? -wzruszyła ramionami i puściła mi oczko
- Pa!
Machnęłam jej na pożegnanie. Zamknęłam za sobą drzwi i otulona chłodnym powietrzem bardziej nasunęłam czapkę na głowę. Podniosłam twarz w górę.
Niebo było rozświetlone mnóstwem gwiazd. Uwielbiam niebo nocą, szczególnie bez żadnych chmur. Śmiało stwierdziłam w myślach, że nigdzie mi się nie śpieszy, więc usiadłam na schodku otulając się własnymi rękami i wlepiając paczałki wysoko nad swoją głową.
- Ciekawe gdzie jest moja gwiazda
Spojrzałam w górę próbując znaleźć coś niezwykłego. Moje oczy wychwyciły jakiś połyskujący obiekt."Spadająca gwiazda" a raczej meteoryt. Przez umysł przebiegło życzenie "znaleźć wielką miłość",ale natychmiast wyrzuciłam tę myśl z głowy. Nie bardzo wiedziałam o co prosić.
- Boże, zrób co uważasz za słuszne
Ulżyło mi, że nie będę musiała sama decydować o swoim losie. Przynajmniej jak mi nie wyjdzie nie będę musiała obwiniać samej siebie. Lepiej dla mnie.
Obserwując gwiazdy i wsłuchując się w martwą ciszę czułam się jakoś podejrzanie szczęśliwa. Mogłabym siedzieć tu tak przez resztę życia. Chociaż w końcu by mi się znudziło.


- Chodź już!
- Moment odkrzyknęła babcia
Czekałam aż się wyszykuje no i jeszcze Tomcio. Pojawili się już gotowi po kilku minutach.
Mały przybił mi piątkę, a Babcia żeby nie czuć się gorzej zrobiła to samo.
- Idziemy z buta?- spytałam
- A jak?
- Wybacz staruszko, ale Twoje nogi nie wytrzymają tyle
- Alex nie zadzieraj z Babunią- pokiwał palcem w moją stronę, a kobieta mu zawtórowała. Pokręciłam głową z dezaprobatą
- Oj mały,mały! A twoje nogi są zbyt młode na 10 minut drogi
- Ej! To nieprawda!- sprzeciwił się
- A zakład?- zaproponowałam i wyciągnęłam rękę w jego stronę
- Zakład!- chwycił zdecydowanie moją dłoń i pokiwał wyzywająco głową
- Przetnij- odezwaliśmy się jednocześnie do pani Stephanie
Kobieta wzruszyła ramionami i Jednym ruchem ręki rozłączyła nasze dłonie. Uniosłam głowę wysoko uśmiechając się triumfalnie. Wiedziałam, że wymięknie. To tylko kwestia czasu. Najwyraźniej on także uparcie trzymał się swoich racji. Szedł między mną, a Babcią robiąc zdecydowanie krótsze kroczki przez co musiał nimi przebierać szybciej by nam dorównać. Uśmiechnęłam się widząc jego zmęczenie i znużenie. Wyraz twarzy stawał się teraz bardziej niepewny niż przedtem. Zadowolona szłam patrząc przed siebie aż nagle mnie oświęciło. Stanęłam sparaliżowana przypływem nowej myśli. Przecież z Tomciem nie określiliśmy warunków zakładu, a dokładniej nie powiedzieliśmy o co się zakładamy. Cóż za niedopaczenie! Oj, małemu się upiekło, a ja muszę podszlifować szybkie myślenie w przypadkach wymagających biegłego korzystania z mózgu
- Ej, idziesz?
- Mhm-mruknęłam i ruszyłam dalej.
Nie na długo cisza się nas trzymała
- Aleeeex- odezwał się Tom
Uśmiechnęłam się po raz kolejny i zmierzyłam chłopca wzrokiem
- No co?
- Nogi już mnie bolą
- Ha! Przegrałeś- wykrzyknęła Stephanie tak głośno, że ludzie przechodzący obok zwrócili na nas spojrzenia.
Pokręciłam głową i z powrotem spojrzałam na małego.
- Właśnie. Przegrałeś, ale masz szczęście, że nie określiliśmy warunków umowy. A teraz żeby okazać moją łaskę i miłosierdzie pozwolę ci się przyczepić do moich pleców pospolicie zwiąc to "baranem". Rozumiesz mnie młody?
- Dziękuję!
Przytulił się do moich nóg co wywołało u mnie śmiech
- Wskakuj
Nachyliłam się tak, aby THomas mógł wspiąć się na moje plecy po czym podniosłam się i powędrowałam dalej.


- Okey! Czyli wybrałaś już kolory, tak? - spytałam Stephanie, gdy staliśmy przed salonem fryzjerskim
- Tak!
- To myślę, że nie ma sensu tu z tobą zostawać. My z Thomasem pójdziemy na miasto. Jak będzie po wszystkim masz telefon, więc wyślij mi sms. Pamiętasz jak cię uczyłam?
- No mniej, więcej
- to mniej czy więcej
- czy. Oj Alex nie czepiaj się! Idźcie już. Poradzę sobie
- Jak chcesz- wzruszyłam ramionami
Patrzeliśmy jeszcze chwilę jak znika za drzwiami salonu po czym spojrzeliśmy na siebie.
- To gdzie teraz?- spytałam
- Na lody!- wykrzyknął
- Się robi
Znów wzięłam go na plecy i potruchtałam z nim do najbliższej budki.


Siedzieliśmy teraz w pizzerii zastanawiając się nad wyborem rodzaju.
- Nie sądzisz, że zbyt często jemy pizzę?- spytałam
Chłopiec wynurzył się spod menu, które zasłaniało go całego
- Nie
- Nie? Wczoraj jedliśmy, dzisiaj jemy. Czy to nie za dużo?
- Nie
- Możesz mówić całymi zdaniami?
- Nie
- Thomas
- No co?
- Nic, wiesz?
- No to o co chodzi?
- Thomas! Przestań się droczyć
- Jestem całkiem poważny. Widzisz tych ludzi wokół? Na pewno myślą, że mam jakieś 10 lat
Wybuchłam śmiechem tym samym zwracając uwagę innych.
- Patrz, patrz co robisz? Oni widzą cię jako dziewiętnastolatkę, ale tylko z wyglądu, bo masz umysł pięciolatki
- Po pierwsze nie pokazuje się palcem, a po drugie to ty masz pięć lat.
- Ale, ale... wyglądam jak uczeń podstawówki- ruchem ręki "ułożył" sobie włosy i zrobił poważną minę. Już chciałam załączyć tę rozmowę ciętą ripostą, ale powstrzymałam się, gdyż nie chciałam psuć dziecku zabawy.
Usłyszałam dźwięk sms. Wyciągnęłam telefon z kieszeni
- Babcia jest już gotowa
Pokazałam Thomasowi telefon z treścią wiadomości
- Gde jstci?- przeczytał
- Chyba chciała napisać "Gdzie jesteście"- powiedziałam- nieważne. Chodźmy
- A pizza?
- Kiedy indziej
Thomas wydał z siebie westchnienie smutku.
Szybko dotarliśmy do salonu fryzjerskiego, gdzie na ławeczce czekała Stephanie. Na jej widok o mało nie zaniosłam się śmiechem. Niestety Thomas nie potrafił się powstrzymać.
- Jak wyglądam?
- Jak podrasowana czterdziestka
- A naprawdę?
- Jakbyś przeszła wewnętrzne odmłodzenie umysłu lub jak wolisz pranie mózgu, ale zewnętrznie wyglądasz na jeszcze bardziej pokręconą staruszkę z tęczą na głowie
- Z tęczą, powiadasz? To mi się podoba
- A teraz chodźcie w jeszcze jedno miejsce


- Studio tatuażu?
- Tak - kiwnęłam głową
Stephanie spojrzała na mnie pytająco czekając na wyjaśnienia.
- Mam ochotę zrobić sobie tatuaż
- Tatuaż?- spytali jednocześnie Tom i Babcia
- Tak, a dokładniej na prawym nadgarstku. Dwa serduszka po bokach i między nimi napis.
- Jaki napis
- Carrots
- Ja też chce! - podskoczył Thomas
- Jak będziesz starszy to pogadamy
- W takim razie ja też chce- wyrwała się Stephanie
- Ty?!- odezwaliśmy się jednocześnie
- To samo co ty tylko napis inny.
- Jaki?
- William
Uśmiechnęłam się szeroko i poklepałam kobietę po ramieniu
- To chyba nazywa się miłość, prawda?
- Tak. Szkoda tylko, że go przy mnie nie ma
- Ależ jest Babciu! W twoim serduszku- odezwał się Thomas- I na pewno patrzy na nas z nieba dodał
- Na pewno - odpowiedziała i przytuliła mocno chłopca- na pewno


_______________________________________

Szczerze? Nie podoba mi się ten rozdział;/ A wy ? Co myślicie 
Pokręcona pani Anderson <3 

Następny rozdział pojawi się może w niedzielę, ale nic nie obiecuję .
W sobotę mam wycieczkę do Krakowa  zbiórka o 3:50 a powrót około godziny 24:00 podejrzewam, że bd padnięta ;D Muszę się porządnie wyspać na zapas ;) 

Wiecie co? Nienawidzę być chora ;( Mamy dzisiaj ognisko, a ja nie mogę wyjść z domu. tak się składa, że będzie tam taki słodziak ;** <3 A mnie nie będzie;( 
Najgorsze jest to, że jeszcze kumpela mi go odbije uhhh .... Ale zawsze jest Louis <3 :** 

komentujcie kochane;) Wiecie? To jest jak jakiś narkotyk. Daje takiego kopa i chce się więcej . Tak samo jest z komentarzami. 
Pokażecie na co was stać? Jak na razie mam 31 czytelników ;) Juuupi ;D

43020310 - moje gg piszcie jak chcecie ;) 

Dziękuję bardzo  black.character za polecenie bloga ;** 
Jesteś najlepsza ;** 


Jeśli chcecie to w następnym wpisie moge polecić Wasze blogi. Piszcie tylko na gg lub w komentarzach ;]


Słyszałyście już o teledysku do More than this? Normalnie jaram się <3 Nie mogę się doczekać premiery ;** 
Oj chyba się rozpisałam;D Ale chyba nie szkodzi co ?


Kocham <3 
Majka ;** <3

20 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Pani Babcia nieźle zakręcona - też chcę taką! ^^ Czekam na ciąg dalszy... <3
    Zapraszam do siebie, dodałam nowy rozdział:
    http://thereason-forthatsmile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Babcia jest cool! Ten tatuaż to ekstra pomysł!! kocham twoje opowiadanie!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam lubię gdy piszesz coś więcej pod rozdziałem ;D A co do babci to jest nieźle swirnieta haha . Życzę ci udanej wycieczki ;D A i nie smutaj napewno będzie jeszcze jedno ognisko i wtedy pójdziesz i się spotkasz z tym chłopakiem ;) Szkoda , że rozdział będzie dopiero w niedzielę no ale cóż poradzę będzie trzeba czekać ;) A masz może Twettera ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha xD
    Z tego co ja pamiętam to ty jesteś moja babcią :)
    Więc od dziś wołam na cb :
    ' PODKRĘCONA BABCIA'
    Błahaha xD

    Rozdział świetny.! Mały Tom by mógł sobie zrobić napis 'Alex' ale to mniejsza z tym ;D

    DOpóki ja jestem twoją wnuczką one nie będzie go miała. Załatwię ją jej własną bronią już mam plan :p

    Kocham <3
    Łosiek:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uduszę cię no uduszę ;p
      czekaj tylko do soboty. Wybije ci ten pomysł z głowy ;p

      Usuń
  5. Fajna babcia, super pomysł z tym tatuażem <3 Dobrze że jedziecie do Krakowa bo to piękne miasto, ja w nim mieszkam więc wiem <3 Jarać sie można ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pokręcona Pani Stephanie wymiata ! :D Te włosy , potem tatuaż .. Omg ! Też chce taką babcię ! ;p A ten pomysł z tatuażem ? No boski ! A Thomas coraz bardziej mnie zadziwia .. :) Czekam na następny rozdział ! Napewno muszę polecić twojego bloga w moim następnym rozdziale ! Pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. mi się podoba :3 pani Babcia , hehe XD
    zapraszam do mnie :)
    http://thatonethingg.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnyy .! Hahah kocham tą Panią A. :** Czekam na nastpny rozdział .:

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie się ogarnęłam :D
    Świetny rozdział ! Pokochałam Thomasa i Panią Babcię :) świetni są ! Genialnie piszesz, nie mogę doczekać się wątku z Lou :*
    Czekam na kolejny,
    Całuski, Angie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś po prostu cudowna.! świetne jest to opowiadanie . nie moge sie doczekać kiedy będzie o 1D :) pozdrawiam :*:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha, kocham tą pokręconą babcię ! ;) No jest po prostu cudowna, sama bym taką chciała ! Taka szalona, wyrozumiała i zabawna :d Kurde kocham też te Twoje wszystkie śmieszne teksty ! :) Cudowny blog i czekam na jakąś jej kolejną miłość oprócz marchewek ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do nas :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chcę następny!! Może w dalszych rozdziałach Alex znajdzie kolejną wielką miłość (wcześniejsze to muzyka i marchewki)

    OdpowiedzUsuń
  13. Brak mi słów... po prstu to jest tak zajebiste... a ten Thomas mnie rozwala, tak samo jak p. Anderson. Zajebiste opowiadanie, zajebiste rozdziały, zajebisty wygląd - jednym słowem zajebistość. Ups chyba przesadziłam z przekleństwami. Oj tam, oj tam, najważniejsze, że jest mega. I oczywiście czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam do mnie
    http://bez-wzgledu-na-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuuper!
    To jest bardzo oryginalne opo. Kocham je!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaram sie panią Anderson jak Petunia Dudleyem, jak Fretka Jeremiaszem, albo jak ja Niallem. Cale opowiadanie świetne. Pomysł b. zajebisty. Będę od dzisiaj stałą czytelniczką, czy cuś.
    [new-story-1d.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  16. Pani Babcia jest świetna no kiedy ten Lou się pojawi nie mogę się doczekać jak superrrr

    OdpowiedzUsuń
  17. Pani Babcia jest świetna i kiedy ten Lou się pojawi nie mogę się doczekać masz przej*bane że jesteś chora no i MORE THAN THIS ja też nie mogę się doczekać
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ! :P !

    OdpowiedzUsuń
  18. sorki dwa razy się napisało bo się laptop zacioł i myślałam że się nie opublikował ale cóż według mnie to ten rozdział jest boski jak możesz muwić że ci się mie udało jest boski!! papatki pozdrawia Julka

    OdpowiedzUsuń