niedziela, 24 czerwca 2012

#11- Uwielbiam twój cynizm


Dom był przepełniony ludźmi, których nie znałam. Nie wiadomo skąd napływała głośna muzyka. Szukałam wzrokiem Harry' ego, który jeszcze przez chwilę stał obok mnie. Rozejrzałam się bezradnie , bezskutecznie odnajdując wzrokiem chłopaka. Nie pojmowałam jakim sposobem tych pięciu przygłupów ma tylu znajomych. Nie chciałam się tym dłużej zastanawiać. Bardziej kusił mnie fakt, że gdzieś w tym domu musi być alkohol i do tego za free. Napełniona nowym celem ruszyłam w nieznanym mi kierunku przepychając się przez masę wyginających się ciał. Ukratkiem spoglądałam na wyzywające stroje otaczających mnie dziewczyn. W jednej chwili zawstydziłam się swoim ubiorem. Nikt z zebranych nie miał na sobie szerokich dresów, oprócz mnie. Trzeźwość umysłu powaliła mnie jedną myślą: ja jestem inna, nie mam na imię "Każda". A z resztą szpilki, krótkie miniówki czy bluzki odsłaniające cycki, nie są dla mnie. Popychana przez spragnienie alkoholu. Doszłam do miejsca, które prawdopodobnie było kuchnią. Obczaiłam teren i na szczęście lub nieszczęście zauważyłam Nialla robiącego sobie drinka. Odważnym krokiem podeszłam do niego i wyciągnęłam mu z ręki szklankę.
- No ey! - krzyknął, a raczej próbował przekrzyczeć muzykę
- Dziękuję- przechyliłam szklankę i wypijam cały płyn
- To nie było dla ciebie - zmrużyłłam oczy jakby chciał mnie zabić wzrokiem. Powstrzymałam się od śmiechu i zachowałam spokojną minę.
- Ja nie widzę problemu, zrobisz sobie drugiego.-wzruszyłam ramionami
- To kosztuje mnie dodatkową minutę pracy. Nie lekceważ tego!
- Jakbym śmiała- Przyglądałam się pracy blondynka czekając aż skończy, by móc zabrać mu kolejnego drinka. Zrobiłam jak planowałam.
- Co jest z tobą nie tak? -warknął
- Hmm... prościej by było zapytać " Co jest z tobą tak " mniej do mówienia- powiedziałam i wypiłam drinka
- Wiesz, dziwna jesteś
- A ty robisz za słabe drinki
Wzięłam od niego butelkę wódki i upiłam łyka
Następnie wlałam ponad połowę alkoholu do szklanki po czym dolałam trochę kolorowego płynu
- To się nazywa drink - podałam mu do ręki i uśmiechnęłam się zachęcająco. Nie mogłam powstrzymywać śmiechu widząc komiczną minę Nialla. Po wypiciu drinka rzucił się na butelkę z sokiem.
- Cienias z Ciebie - drwiłam
- Jesteś okropna - powiedział z wyrzutem i odrobiną żalu, którą zignorowałam
- Uznam to za komplement
- Wiesz co, Lex?
- Po pierwsze: nie nazywaj mnie Lex, Lexi, Lexia i tym podobne, bo zaliczysz bliższy kontakt z moją pięścią. A wierz mi, nie będzie to zbyt przyjemne. Po za tym dla Ciebie jestem Alexandra, ewentualnie Alex. No, możesz mnie też nazwać Władcą Marchewek, ale nie o tym... wkurzasz mnie jak reszta tej waszej bandy. Nie wiem o co wam chodzi i co chcecie osiągnąć poprzez kontakt ze mną, ale strasznie mnie to irytuje. Mam nadzieję, że Eddie skutecznie odstraszy Was ode mnie! Mimo naszego pierwszego spotkania, wtedy w szkole ty zachowujesz się jakby nic się nie stało, jakby tej naszej bitwy o żelki nie było. Dlaczego? - wylewałam z siebie potok słów łącząc je w niejasny ciąg żalów. Nie byłam pewna czy chłopak zrozumiał cokolwiek z mojego przekazu. Obserwowałam uważnie jego twarz kalkulując każdą zmarszczkę, która pojawiała się kiedy intensywnie się zastanawiał. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie zrozumiał całego mojego przekazu. Nie wiem czy jest coś w tym dziwnego. W końcu był tu wcześniej ode mnie, więc nie wiedziałam ile wypił. Może jest już wstawiony. Nie mogłam go rozgryźć. Każdy z przygłupów był dziwnie dziwny. Wiem, że to brzmi dość zabawnie, ale nie potrafiłam tego wytłumaczyć. Nie wiem co sprawiało, że czułam się taka otępiała. Może to przez alkohol, może zwyczajna złość? Ale cóż takiego się stało? Bo Niall powiedział do mnie "Lex"?
- Właściwie to zgłodniałem. Zaraz wrócę
- O Boże, dlaczego wszyscy mnie ignorują- uniosłam ręce do góry w geście rozpaczy, ale nie trwało to długo. Rzuciłam w stronę chłopaka niegrzeczne " Nie wracaj", ale i tak przypuszczałam, że mnie nie posłucha. Zadziwiające było to, że jeszcze żaden z moich "prześladowców" nie odpuścił i nadal byli w stosunku do mnie uprzejmi i mili mimo mojej wrogiej postawy. Musieli mieć naprawdę anielską cierpliwość żeby znosić moje humory. Choć ich główną taktyką była ignorancja, bardzo zaimponowała mi ich postawa. Fakt, że taka myśl przebiegła szybko moje myśli i ulotniła się równie prędko jak się pojawiła. Nie cierpiałam gdy ktoś mnie ignorował. Ba, nienawidziłam tego. Każdy myślał, że to najlepszy sposób, tymczasem według mnie był banalny i symbolizował tchórzostwo. No bo tylko desperaci uciekają się do takich sztuczek, gdyż nie mają na tyle wyostrzonego języka żeby odpowiedzieć ripostą dorównującą przeciwnikowi.
Tymczasem zostałam zaszczycona powrotem w wielkim stylu. Tak, "wielkim" to naprawdę odpowiednie określenie. Miałam ochotę wyśmiać jego skłonności do jedzenia, ale zdobyłam się na chłodną postawę. Zakodowałam sobie w myśli każde jego przemilczenie ciętej riposty, czy po prostu wyrzucania z siebie żalu. Właściwie to wolałam przyjąć z godnością zgyźliwą uwagę niż przyjąć obojętność w stosunku do wypowiedzianych przeze mnie słów. Mówiąc krótko-ignoracje. I w tym właśnie się różniliśmy. On nie potrafił być taki cyniczny jak ja. Jako taktykę obrał sobie ignorację , chociaż możliwe, że robił to nieświadomie.
Wyszarpnęłam od niego paczkę żelek i szybko je Otworzyłam. Kątem oka ujrzałam ruch jego głowy, który oznaczał dezaprobatę. Jednak nie podjął żadnego działania by odebrać mi jedzenie.
- Nie zamierzasz się na mnie rzucić jak wtedy w szkole?- spytałam
- Ostatecznie pozwoliłem sobie na zabranie więcej żelków, gdyż wiedziałem, że zabierzesz mi trochę.
- Cóż za błyskotliwość. A skąd ta pewność, że nie zabiorę ci wszystkich żelków? - zadałam pytanie jednocześnie przerzuwając gumowe misie.
- Ponieważ zabrałem to-wyniósł na wysokość moich oczu, to, co uważałam za najwspanialszy wytwór natury- marchewki. Wyciągnęłam rękę by je chwycić. Zupełnie zapomniałam o żelkach. Teraz liczyły się tylko one. Niestety nie dosięgłam ich, ponieważ Niall cofnął rękę w taki sposób, że musiałam wstać by dosięgnąć warzywa.
- Czemu tak po prostu mi ich nie dasz? - spytałam z wyrzutem. Chłopak uśmiechnął się złośliwie.
- Po pierwsze te marchewki należą do Louisa. Po drugie chce się dowiedzieć od ciebie kilku rzeczy. A po trzecie nie ma nic za darmo
W jednej chwili myśli o Niallu jako miłym i uprzejmym chłopcu odfrunęły wraz z zabranymi marchewkami
- A więc to szantaż? - zapytałam choć znałam odpowiedź. Splotłam ręce na klatce piersiowej wyczekując na następne słowa
- Ja bym tak ostro tego nie nazwał. Po prostu... hmm... przysługa za przysługę?
- Równie dobrze mógłbyś to nazwać wyzysk człowieka przez człowieka
- Czy to źle że chcę się dowiedzieć o tobie czegoś więcej?
- Nie w takich okolicznościach
- Co to za różnica. Na pewno nie dowiedziałbym się tego czego chcę usłyszeć bez haczyka
 Przewróciłam oczami i nalałam sobie do kieliszka wódki i wypiłam od razu. Nie zwracając uwagi na palenie w gardle przygotowałam się na najgorsze.
- Dobra. Co chcesz wiedzieć? - rzuciłam od niechcenia
- Na początek dlaczego wywalono cię ze szkoły
Zaskoczyło mnie to pytanie choć starałam się tego nie okazywać. Mogłam się domyślić, że przygłupy w końcu o to zapytają.
Wzruszyłam ramionami i wypiłam kolejny kieliszek
- Po prostu. Ta denna szkoła była dla ważniaków. Byłam niezdyscyplinowana. Balansowałam na krawędzi aż w końcu wkurzyłam dyra, bo podstawiłam nogę nauczycielowi. A poza tym to dużo mówiłam po polsku. Nikt mnie nie rozumiał i to było najzabawniejsze.
Spojrzałam na zdziwioną minę blondyna. Uderzyłam go w ramię.
- No dalej. Chcę już marchewki
- Zaprzyjaźniłaś się z Edwardem tylko dlatego żeby nas odstraszyć? To niemoralne. Wykorzystujesz go do własnych celów.
- Myślę, że przesadzasz. W końcu to nie ja odpycham od siebie chłopaka, który jest innej orientacji. I kto tu jest niemoralny? Zachowujecie się jak egoiści traktując Ed'a jak trędowatego- Niall się zaczerwienił, a Ja ciągnęłam dalej - wracając do pytania. Nie, nie tylko dlatego. Choć tak właśnie było na początku. Edward jest podobny do mnie. Mamy wspólne zainteresowanie- jazdę na deskorolce i właśnie z tego powodu zdecydowałam się na znajomość z nim. Poza tym wszyscy się od niego odwrócili. A Ja, choć możesz w to wątpić, nie jestem aż tak zimną suką pozbawioną uczuć jak wam wszystkim się wydaje
- Nie uważam, że jesteś zimną suką - zaprzeczył
- dalej
- Ostatnie pytanie. Gdzie twój ojciec i matka. Czy dla nich też jesteś taka wredna i nieuprzejma? - powiedział to z takim spokojem jakby pytał co na obiad. No dobra to zły przykład zważywszy na jego hobby. Ale mniejsza o to. Liczyła się treść kierowanego w moją stronę pytania.
- Wiesz? To najgłupsze pytanie jakie kiedykolwiek zadałeś. Myślę, że Harry z chęcią przedstawi ci moje życie rodzinne. Tymczasem mam ochotę na marchewkę. Sądzę, że dowiedziałeś się już dużo. Zbyt wiele. Nie lubię się zwierzać- zabrałam z jego dłoni marchewki i zaczęłam je jeść nie zwracając uwagi na zakłopotanie na twarzy Horana. Domyślił się, że sprawy rodzinne nie są odpowiednim tematem rozmowy z osobą taką jak ja. Nie wiedział jak bardzo. Nie miałam skrupułów aby pobudzić u niego poczucie winy.
 Siedzieliśmy w milczeniu przez dłuższy czas spoglądając na tańczących ludzi sącząc drinki. Niall odezwał się do mnie bez najmniejszego skrępowania:
- Widzisz tę blondynkę?-wskazał palcem na dziewczynę stojącą samotnie pod ścianą . Kiwnęłam głową w geście zrozumienia i patrzałam wyczekująco to na chłopaka to na dziewczynę
- Jest bardzo ładna nie sądzisz?
- Nie wiem, nie gustuję w dziewczynach -Wzruszyłam ramionami
- Za to w mężczyznach tak, prawda? Czy wykluczasz obecność także płci przeciwnej i tolerujesz tylko siebie na tym świecie? - usłyszałam za sobą męski głos z nutką rozbawiena. Treść jego wypowiedzi podkreślała moją powszechnie znaną cechę-egoizm
Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka z potarganymi włosami ułożonymi w artystyczny nie ład. Twarz świeciła uśmiechem, a oczy połyskiwały ekscytacją i rozbawieniem. Przed sobą miałam irytującego Louisa. Z triumfem przegryzałam marchewkę przechwyconą przez przez Nialla, która teoretycznie należała do Tomlinsona. Blondyn widząc surowy wzrok z odrobiną rozbawienia, który mówił wyraźnie "Rozliczymy się później", wycofał się i pewnie poszedł w stronę wspomnianej blondynki
- Dla twojej wiadomości gustuję w mężczyznach, chociaż nie wiem czy ty należysz do tej kategorii
Louis uśmiechnął się i zrobił sobie drinka
- Ach, Lexi, jak ja uwielbiam twój cynizm
Zmrużyłam oczy, które miały zabijać, ale nic takiego się nie stało. Nie spłonoł, nie zaczynał się dusić czy cokolwiek. Czasem Louis mnie wkurzał, a raczej zawsze. Miałam ochotę się go pozbyć. Tak po prostu, ale... Właśnie "ale". Nie powinno być żadnego "ale". Tylko, że coś sprawiało, że jakaś cząstka mnie go lubi. Tak zwyczajnie. Zwykle w takich momentach miałam ochotę komuś przywalić, odpowiedzieć ciętą ripostą czy po prostu oblać go drinkiem i odejść z godnością. Ale nic z tych rzeczy się nie stało. Westchnęłam dając upust moim negatywnym emocją i bezsensownymi myślami, które były nie na miejscu.
- Dlaczego rozmawiasz ze mną w taki sposób jakbyśmy się znali..-zrobiłam pauzę - ..co najmniej pięć lat?
- Po prostu takie mam wrażenie i mimo wszystkich twoich wad lubię cię. Tylko tyle - wzruszył ramionami
- Tylko tyle? Aż za dużo
- Nieważne. Czy ty właśnie zjadłaś moje marchewki?!
Spojrzałam na jego złowrogą minę. Byłam gotowa do obrony i w słowie, i w czynie. Jednak to co zrobił wydawało mi się bardzo dziwne i zaskakujące. Uśmiechnął się promiennie i poklepał mnie po plecach
- Ach, Lexi, Lexi. Mam duże zapasy marchewek, a to co ty mi zjadłaś równa się zero.
Na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- I ty śmiesz się nazywać Władcą Marchewek? Zostawiasz na pastwę losu aż pięć marchewek. Wstyd ci Tomlinson. Wygląda na to, że jest tylko jeden Władca Marchewek. A to proste: ja- Uśmiechnęłam się triumfalnie
- Ale to wszystko twoja wina. Twoja uroda mnie rozprasza- puścił mi oczko
Analizowałam każde jego słowo."Twoja uroda mnie rozprasza" Bzdura. To nic nie znaczy. Może jestem taka brzydka i dlatago. Ja tam nie widzę w sobie nic ładnego. Postanowiłam nie okazywać zainteresowania i nalałam sobie wódki do kieliszka i wypiłam całość. Siedzieliśmy w milczeniu obserwując tańczących ludzi. Niall dobrze się bawił z tą blondynką. Zayn siedział gdzieś z boku z jakimś chlopakami i jak mniemam robili zawody kto najwięcej wypije. Reszty nigdzie nie dostrzegałam.
Jednak moją uwagę skupił ktoś inny. Długonoga brunetka z lekko kręconymi włosami. Miała na sobie małą czarną bez ramiączek, która podkreślała jej figurę. Mój wzrok powędrował na jej buty. Wysokie, czarne szpilki z czerwoną podeszwą. W jednej chwili żałowałam, że wyrzuciłam szpilki od Louboutina. Ciekawiło jak ja wyglądałabym w takim stroju. Otrzasnęłam się nieco widząc, że dziewczyna zbliża się do nas. Wielki uśmiech rozświetlał jej twarz. Szła odważnie, ale z gracją. Stała teraz przed nami na tyle blisko, że bez problemu mogłam dostrzec jej kolor oczu. Były czarne jak noc i bardzo przenikliwe. Uśmiechnęła się na powitanie i zabrała Louisowi drinka. Obserwowałam ją uważnie.
- Cześć. Jestem Avery, ale mówcie mi Avy. Nienawidzę swojego imienia, za to zdrobnienie jest całkiem ładne - powiedziała i zajęła miejsce między mną a Tomlinsonem
- Witaj ślicznotko. Jestem Louis- i udając szlachetnego rycerza rodem z średniowiecza pocałował ją w dłoń. Avy się zaruminiła co świadczyło o tym, że Louis ją onieśmiela. Przewróciłam oczami i brutalnie przerwałam im tą "romantyczną" chwilę
- Jestem Alex. Coś chciałaś czy przyszłaś nam poprzeszkadzć?- powiedziałam nie kryjąc niechęci do dziewczyny. Louis skarcił mnie wzrokiem na co zareagowałam przewracając oczami. Spojrzałam teraz na Avy. Jej twarz nie wyrażała złych emocji. Uśmiechnęła się do mnie radośnie jakby nie zauważała nienawiści w moim głosie. Prawdę mówiąc nie wyglądała na słodką idiotkę. Przeciwnie. Była ubrana wyzywająco, ale nie zachowywała się ani jak dziwka, ani jak pusta idiotka. Była dziwnie uprzejma nawet dla mnie, a jej oczy ciemne jak noc nie wyrażały nic innego jak zwykła serdeczność. Zrozumiałam, że dziewczyna gasi mnie urodą jak i szlachetnym charakterem. Bowiem nie trzeba było jej dobrze znać żeby się tego dowiedzieć. Wystarczy starcie z taką osobą jak ja
-Miło mi cię poznać. Po prostu szukałam towarzystwa, a wy wydaliście mi się przyjaźni
Uśmiechnęłam się drwiąco i zachichotałam w duchu słysząc określenie "przyjaźni"
Avery zajęła się rozmową z Louisem a ja popijałam wódkę. Powoli zaczęło mi się kręcić w głowie. Obserwowałam całą sale jak i pochłoniętych rozmową towarzyszy. Byłam zła na Avy, że odebrała mi chwilę droczenia się z Tomlinsonem. W gruncie rzeczy lubiłam go denerwować, a na obecną chwilę ta dziewczyna mi to uniemożliwiła. Za chwilę jednak poderwali się z miejsc bezprzerwy się śmiejąc. Ruszyli w kierunku wolnej przestrzeni gdzie mogli spokojnie zatańczyć. Leciała właśnie wolna muzyka, a Louis nie krępował się objąć Avery. W sumie ona też nie miała nic przeciwko.
- Już nie jesteś głównym celem podbojów Louisa, co? - usłyszałam za sobą głos Loczka
- Czy wy mnie nigdy nie zostawcie samej? - zapytałam z wyrzutem
Harry zaśmiał się i usiadł na miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała Avy.
- Ale oni razem ładnie wyglądają - powiedział
- Ale słodko- odpowiedziałam przesłodzonym głosem - mogę już rzygać?
Znów wywołałam śmiech u Stylesa
- A ciebie co tak śmieszy? -zwróciłam się do chłopaka
- Wiesz co to romantyzm ?
- Wiem. Taki przereklamowany kicz o którym marzą stuknięte nastolatki.
- Och, Alex. Lubię ten twój cynizm
- Co ty do cholery do mnie macie. Moja postawa nie jest przeznaczona żebyście mogli ją podziwiać. Mam was dość! Odpierdolcie się ode mnie raz na zawsze! -krzyknęłam i skierowałam się do wyjścia. Dość tego imprezowania. Nawet to mnie męczy w ich towarzystwie



_____________________________________________________

Proszę. Dzisiaj dość długi, ale to taka rekompensata za tydzień nieobecności. Przepraszam, że winicie mnie za to, że żadko piszę, ale juz Wam mówiłam o moich zamiarach z usuięciem bloga. Moje lenistwo itp, itd. 
Jak wam podoba się postać Avy? Nie chciałam żeby to była kolejna pusta laska, która przystawia się do chłopaków. Z resztą tak jest bardzo często. Chciałam żeby Avy była fajną osobą ;) 


Zapraszam na mojego Twittera: @Majciak_Love1d 


Następny rozdział w czwartek jeśli będzie 35 komentarzy ;P

38 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;D
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie ->http://caroline-with-x.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. .KamCiaaa ! ;***24 czerwca 2012 20:34

    Genialnie! <3
    Oh.. ta Lexi :D
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. niedawno weszłam na tego bloga i zaczęłam czytać . muszę przyznać , że nie mogłam się oderwać . Twój poprzedni blog też odwiedziłam . szczerze mówiąc , czytałam tamto opowiadanie , bo podobała mi się fabuła . styl nie był zachwycający . ale tutaj jest naprawdę świetnie . pisz dalej , czekam z niecierpliwością . ^^ :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuuuuuuurwa <3 Zajeeebiste ! dodawaj częściej notki proszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne , szkoda ,że wszyła .
    Do następnego , xx

    thekaxii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze fajny.
    pozdrawiam i zapraszam do mnie
    Onestory-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no, no! Świetnie! :*
    Avy jeszcze nie polubiłam, musi sobie jeszcze na to zapracować ;) Alex po prostu uwielbiam, taka cyniczna, zimna. Chłopaki mają naprawdę niezłą cierpliwość do niej ;)
    Czekam na nowy. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Avy, fajna i ztego co przeczytałam ładna. Chyba optymistka, Lexi, biedna Lexi. NIe chcą się od niej odpierdolić i to jest w nich piękne xD
    Nialler oddał jej żelki, niesłychane xD
    Pozdrawiam i ludzie: PISZCIE KOMENTARZE, MAMY MAŁO CZASU !

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham twojego bloga a Avy wydaje się być miła:))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Faajny < 3
    Opłacało się czekać ; )
    Avy wydaje się być fajna, ale zobaczymy ;D
    Czekam nn ! ; **

    Polecam bloga Marty ; D
    http://destiny-melancholia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Mega, ty się pytasz "jeśli będzie 30 komentarzy . no ba , będzie więcej :D


    GABRYSKA < 33

    OdpowiedzUsuń
  13. Super :)#
    Mi sie podoba postac Avy choc szkoda ze z Louisem.
    Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty ;)) szkoda że tak rzadko dodajesz :c

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiście piszesz. proszę niech Alex wkońcu odpuści chłopakom i niech się zaprzyjażnią, i niech Alex będzie z Lou proszę proszę proszę. kocham twój blog. ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie, proszę nie usuwaj bloga :) Rozdział jest genialny :p
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  17. No nareszcie! Kurwa codziennie wchodze i w końcu sie doczekałam nowego rozdziału! Ja zwykle boski. Żadnych zarzutów.


    Patrycja ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział! Nowa bohaterka... ciekawie. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahaha, zajebisty ! Jak ja kocham Lexi i jej charakterek :D Jest po prostu... no wyjebana w kosmos ! I to jak się droczy z chłopakami... Uwielbiam ją ! ;)
    Buuziaki, dreams come true :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział ! :) Może postać Avy zmieni coś w postepowaniu Alex i zmusi ją do zaakcepowania Luisa , bo z tego co od czułam po przeczytaniu tego rozdziału Alex jest troszkę zazdrosna o Lou'iego . Kto wie może coś z tego wyniknie ... ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny! ♥
    Zapraszam do mnie - nowy part -----> im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajny rozdział :> Czekam na kolejny . + Nie usuwaj bloga ! xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham , kocham , jeszcze raz KOCHAM!! <333 jesteś niesamowita .


    Marcelina *.*

    OdpowiedzUsuń
  24. Extra!
    Ta postać Avy niezbyt mi się podoba, przy Alex jest blada. A i na pewno będzie 35 kom.

    OdpowiedzUsuń
  25. Pisz dalej bo robisz to świetnie i czasem zajrzyj http://pierwszy-ostatni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniały,twój blog jest najlepszy jaki czytałam<3

    OdpowiedzUsuń
  27. Twojego bloga znam może od wczoraj i stwierdzam że jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetnie ;) Bardzo mi się spodobał, jeden z najlepszych które już czytałam. Nie mogę się doczekać nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. przepraszam że spamuje ale potrzebuje POMOCY!
    http://you-tell-me-you-love-me.blogspot.com/ WIE KTOŚ COŚ O TYM BLOGU, ALBO KTOŚ GO CZYTAL? JEŻELI TAK PROSZĘ O KONTAKT CHOCIAŻBY NA TT @karrmell
    a i zbieram sie do czytania twojego bloga ;)!
    Nowa fanka!

    OdpowiedzUsuń
  30. Końcówka jest zajebista, a postać Avy - genialna.
    Zapraszam do mnie:
    http://bez-ciebie-moj-swiat-nie-jest-idealny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Krde ja tu czekam na nowy rozdział a nie ma 35 komentarzy -.- To chyba poczekam do jutra .A rozdział zajebisty po prostu skąd ty bierzesz wenę?

    OdpowiedzUsuń
  32. twoj blog jest niesamowity czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  33. Wspaniały !!!!!!!!!!! Zapraszam do mnie http://whosayslove1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Genialne Masz talent :) Zapraszam na moje blogi http://myblogszczescie.blogspot.com/ i http://pierwszy-ostatni.blogspot.com/ Może skomentujesz obserwuje Twój blog czekam na rewanż :) Pozdrawiam i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział jak zawsze świetny, dodaj następny szybko :)
    Tymczasem zapraszam do mnie : www.onedirection-crazyboys.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń